Prometejska unia polsko-ukraińska

Debata - Styczeń 2012

Gdyby żył Piłsudski… Jak często powraca myśl porażająca siłą wymownego faktu – memento: los II Rzeczypospolitej zależny był od antycypowanego przez Marszałka sprzęgnięcia działań Rosji i Niemiec. Nieprzerwana w porę brunatno – czerwona mutacja takiego aliansu spowodowała zanik polskiej niepodległości. Jej twórca za podstawowy warunek przetrwania Rzeczypospolitej uważał zatrzymanie rosyjskiego kolosa. Jak w czasach jagiellońskich Polskę powinny, zgodnie z jego koncepcją, otaczać od wschodu organizmy separujące Moskwę i budujące między morzami: Bałtyckim i Czarnym strefę wolną od imperializmu. Wypełniając w praktyce tak zarysowaną wizję, Piłsudski nie wahał się, by zawrzeć sojusz z Szymonem Petlurą. Porozumienie nie doprowadziło do wyrwania Ukrainy z bolszewickich kleszczy. Piłsudski ryzykował świeżo zdobytą suwerenność – w 1920 roku nawała krasnoarmiejców znalazła się na przedpolach Warszawy. Pokonanie bolszewików odsunęło jednak niemal na dwa dziesięciolecia zagrożenie czające się na wschodzie. Kijów pozostał sam. Ukrainę przekształconą w sowieckie terytorium czekały jak najgorsze doświadczenia z Hołodomorem włącznie.

Zamach na rue Racine

W 1921 roku Szymon Petlura, wspomnieniem bitwy pod Krutami1 kończył esej poświęcony patriotyzmowi, interpretując – w tonie przestrogi – własne przywiązanie do ojczystego kraju:

Czy rumieniec wstydu wpłynie na nasze twarze, gdy rozumiemy, że jesteśmy niegodnymi apostołami pięknych testamentów naszych najlepszych synów? Czy może rozpuściła się w gąszczu podłej krwi, którą odziedziczyliśmy i którą przepojona jest nasza, czasami obmierzła przeszłość? Czy może szlachetna krew wielkich Ukraińców już zmieszała się z krwią degeneratów bez honoru?

Jeżeli tak, dalibóg!!! –

Ratujmy choćby krople szlachetnej krwi w naszym ciele, aby nie splugawiła całego naszego społeczeństwa!…2

Można zaryzykować tezę, że gdyby nie przewrót majowy w Polsce – wydarzenia rozpoczęte 12 maja 1926 roku – na paryskiej ulicy nie zginąłby albo nie zginąłby tak szybko -raptem trzynaście dni później, naczelny ataman wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej i głowa tego państwa na uchodźstwie. O morderstwie Szymona Petlury informowała obszernie polska ambasada w Paryżu: „Pewne oznaki wskazują, że zabójstwo było przygotowane przez czynniki stojące w związku Sowjetami [pisownia oryginalna, podobnie w pozostałych cytatach – przyp. aut.]. Zabójca, Samuel Schwarzbart, urodzony w r. 1880 w Smoleńsku, wyemigrował jeszcze przed wojną do Francji, brał udział w wielkiej wojnie służąc w armji francuskiej i został naturalizowany. (…) Obecnie zostało ustalone, że w swoim czasie był wysiedlony z Francji za propagandę komunistyczną i mógł powrócić tylko na skutek interwencji Ligi Obrony Praw Człowieka. Zamach został przygotowany w pośpiechu w ciągu ostatnich dni”3. W Paryżu rozeszły się pogłoski, iż Petlura po renesansie władzy Piłsudskiego zamierzał wrócić do Warszawy. „Na tem tle utworzyła się uporczywa wersja, że czynniki komunistyczne, obawiając się możliwości jakiejś nowej akcji na Ukrainie, postanowiły zamordować atamana” – raportował 29 maja 1926 roku znad Sekwany Aleksander Szembek polski chargé d’affaires4.

Dzień później, jak ustalił Jan Jacek Bruski5, w Sowietach wydano instrukcję dla tamtejszej tajnej policji odnoszącą się do wydarzeń w Polsce tj. opanowania władzy przez Józefa Piłsudskiego. Henryk Jagoda, w tym czasie drugi zastępca Feliksa Dzierżyńskiego, w związku ze zmianą sytuacji w Warszawie, objaśniał jednostkom OGPU: „Nieobchodimo sczitat’sia s wozmożnost’ju wozobnowlienija organizacjami PIŁSUDSKOGO podpolnoj raboty tipa POW na naszej tierytorii i osobienno na Ukrainie i Biełorussi6. („Należy liczyć się z możliwością wznowienia działalności konspiracyjnej przez organizacje Piłsudskiego w rodzaju POW na naszym terytorium, szczególnie na Ukrainie i Białorusi” – przekł. z jęz. ros. – JN).

Władze na Kremlu uważnie obserwowały rozwój sytuacji nad Wisłą. Instrukcja Jagody oddaje intencje i obawy Moskwy. Polecano nasilenie rozpracowywania ukraińskiej i białoruskiej inteligencji, głównie ich związków z Polską. W stosunku do księży katolickich, których uważano za agentów antysowieckiej polityki Marszałka [sic!] zalecano ich kompromitowanie. Za zagrożenie uważano odrodzenie się ruchu petlurowskiego na Ukrainie. Przewidywano, że w nowej działalności Józefa Piłsudskiego szczególną rolę odegra wywiad i dywersja koordynowana przez II Oddział Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Sowieci uważali, iż polityka Piłsudskiego opierać się będzie na podtrzymaniu i pomocy dla wszelkich, jak to ujmowano „sieparartystskich tieczenij wnutri Sowietskogo gosudarstwa” („ruchów separatystycznych wewnątrz sowieckiego państwa”)7. Słowem: aparat bolszewickiego bezpieczeństwa definiował na własny użytek ideę prometeizmu.

Przybici do ścian Kaukazu

Ruch prometejski miał na celu aktywizowanie narodów, którym – przeważnie po krótkim okresie niepodległości – agresja sowiecka tę suwerenność odebrała. Liczono, że uda się doprowadzić imperium bolszewickie do rozpadu. Myśl wspierały emigracyjne rządy m.in. gruziński, azerski, ormiański, krymski i oczywiście ukraiński. Emigranci pozbawieni ojczyzn dostrzegali wtedy jaskrawo wspólnotę losów. „Tryzub” – pismo diaspory ukraińskiej w USA tuż przed zamachem majowym i przyjętym z ogromnym zaskoczeniem zabójstwem Petlury informowało swych czytelników: „Gruzja znalazła się w takiej samej sytuacji, jak Ukraina – obydwa kraje są dziś okupowane przez bolszewicką Moskwę, w obydwu krajach funkcję moskiewskich namiestników i generalnych gubernatorów wykonują „rządy” narodowych zdrajców, którzy przypieczętowali haniebne akty połączenia ich krajów z moskiewskim okupantem”8. Artykuł powiązano z informacją o przyjęciu przez amerykański senat rezolucji w sprawie Gruzji. Liczono wówczas, że władze w Waszyngtonie zajmą wobec ZSRS bardziej twarde stanowisko.

Prometeizm był dalekowzroczną ideą, niezrozumiałą nie tylko wśród polityków Zachodu, lecz nawet wśród tych, którym spełnienie jego założeń mogło przynieść w efekcie suwerenność (Ukraińcy) lub jej znaczące ugruntowanie (Polacy). Jan Dąbski – peeselowski polityk (PSL – „Piast”), a zarazem przewodniczący polskiej delegacji uczestniczącej w ryskich pertraktacjach zakończonych podpisaniem traktatu kończącego wojnę polsko – bolszewicką (18 marca 1921r.) z pewnością nie dysponował darem politycznego wizjonerstwa, skoro po dziesięciu latach jego obowiązywania triumfalistycznie zreflektował, iż owa ugoda zwycięsko zakończyła ponadstuletnie zmagania pomiędzy Polską a Rosją o niepodległość narodu polskiego9.

Granica „ryska” niweczyła starania realizatorów idei federacyjnej Józefa Piłsudskiego, w tym wysiłek żołnierzy dowodzonych przez Marszałka, Ukraińców zaś rozczarowywała. Radykalnie nastrojona galicyjska młodzież ukraińska sięgnęła po terroryzm. Konspiratorzy związani z Ukraińską Wojskową Organizacją targnęli się na życie Józefa Piłsudskiego. Wykonawcą zamachu z 25 września 1921 roku został Stefan Fedak. Rzecznicy niepodległościowego porozumienia polsko – ukraińskiego działali jednak nadal. Opracowany w październiku 1921 roku memoriał, przygotowany najprawdopodobniej przy udziale Henryka Józefskiego i Stanisława Stempowskiego,10 z obawą przestrzegał: „Likwidacja centrum U.R.L. przesądza o zupełnym zerwaniu Ukraińców z Rzeczypospolitą, oraz, dyskredytując czynniki polonofilskie oddaje cały ruch ukraiński w ręce Niemców”11. Profetycznie konstatowano: „Polska traci, przynajmniej na czas dłuższy, zdobyty drogą wielkich wysiłków i ofiar, wpływ na Ukrainie”12.

Nie minął rok od próby zabójstwa Marszałka, gdy jego uwagę przykuło szybko zawarte porozumienie, wyrzuconych zdawałoby się „poza nawias” europejskiej polityki, Rosji i Niemiec. Oba kraje podpisały ze sobą porozumienie w Rapallo (16 kwietnia 1922 r.). Berlin, podobnie jak Moskwa, zainteresowany był w zerwaniu prometejskiego projektu. W sukurs tym dążeniom szły działania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, ich ofiarą padł w 1931 roku Tadeusz Hołówko, polityk jak najbardziej oddany współpracy polsko – ukraińskiej.

Zdobycze prometejskiego oddziaływania stały się jednak widoczne w sferach pozapolitycznych. Oto Moskwa, chcąc pozyskać zwolenników wśród nierosyjskich społeczności zamieszkujących „Kraj Rad”, uruchomiła program tzw. „korenizacji”, dla Ukraińców zaś – „ukrainizacji”. Sfera kultury miała służyć komunizmowi, ale nadawano jej narodowe oblicze. Kreml pozwolił wówczas na uruchomienie szkół i wydawanie literatury w językach narodowych. Eksperyment zakończono pod koniec lat dwudziestych. Tymczasem – mimo śmierci Petlury, jego towarzysze broni, nadal liczyli na współpracę z Polską. Był to chyba ostatni moment, gdy przed nadchodzącą hekatombą Wielkiego Głodu, ukraińskie władze na uchodźstwie starały się przedsiębrać akcję niepodległościową, zwracając się do Józefa Piłsudskiego. Zastępca Atamana – Andrzej Liwicki i były minister wojny w rządzie URL – generał Włodzimierz Salski z nadzieją argumentowali: „Na samej zaś Ukrainie żywiołowy ruch narodowy w masach nabrał takiej siły, że ustępstw kulturalno – narodowych ze strony Moskwy już nie wystarcza dla zaspokojenia mas i wszystko wskazuje na zupełny grunt w świadomości mas do państwowej samodzielności Ukrainy”13.

Już historia?

Oprócz obranej przez Józefa Piłsudskiego prometejskiej drogi, tj. odrzucenia mocarstwowej dominacji rosyjskiej, analogii doszukiwać się można – uwzględniając wszelkie różnice – już w działaniach emigracyjnych księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Przywódca „Hotelu Lambert” inicjował bowiem antyrosyjskie agencje i popierał ruchy narodowe mogące osłabić polskiego zaborcę. Ze strony ukraińskiej myśl skierowaną przeciw imperializmowi ze strony Moskwy generowano – i to znacznie wcześniej! – również na wychodźstwie. Za prekursora takich poczynań uznać można hetmana wojska zaporoskiego – Filipa Orlika. Przywódca kozackiej emigracji działał na dworach europejskich, zaprojektował nawet konstytucję przyszłej Ukrainy, a w 1711 roku wspólnie ze zwolennikami Stanisława Leszczyńskiego, Tatarami i Turkami czynnie zwalczał siły Piotra I. Kontynuacji współpracy polsko – ukraińskiej w kontekście zrzucenia rosyjskiego zwierzchnictwa doszukiwać się można także przy okazji upływającej właśnie 150 rocznicy powstania styczniowego. Egzemplifikację takiej postawy stanowi postać Andrzeja Potiebni, a nie był przecież jedynym Ukraińcem, który popierał polską irredentę lat 1863/1864. W 1862 roku dokonał zamachu na carskiego namiestnika Aleksandra Lüdersa, później w trakcie walk powstańczych poległ w bitwie pod Pieskową Skałą. Z kolei polski Rząd Narodowy liczył na restytucję wspólnej Rzeczypospolitej składającej się nie tylko z ziem Korony, Litwy, ale też Rusi – Ukrainy, do czego odwoływano się w powstańczej symbolice, umieszczając w godle przyszłego państwa, obok Orła, Pogoni również Michała Archanioła – herb Kijowszczyzny.

W XX wieku – po śmierci Piłsudskiego – ruch prometejski znalazł się w odwrocie. Postawę taką reprezentowali jednakże emigranci wierzący, wbrew apokaliptycznym skutkom II wojny światowej i obserwowanej wtedy ekspansji Kremla, w nadejście takiego czasu, gdy po opadnięciu kurtyny –„żelaznej kurtyny”, wyłoni się krajobraz dowodzący słuszności idei. Prometejską myśl polityczną kontynuowali chociażby – spośród Polaków: Włodzimierz Bączkowski, Jerzy Giedroyć i Józef Łobodowski, a spośród Ukraińców: Jan Karaszewicz – Tokarzewski (kuzyn gen. Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego), Roman Smal – Stocki i Izaak Baziak. Refleksy prometejskiego sposobu myślenia dały się zauważyć również w czasach nam znacznie bliższych. Dość wspomnieć „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej” wystosowane przez „Solidarność” w 1981 roku, polską sympatię i wsparcie udzielone „pomarańczowej rewolucji ”na Ukrainie na przełomie lat 2004/05, czy też podróż prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Gruzji w 2008 roku.

Aktualia

W momencie pisania tych słów (3 grudnia2013 r., godz. 19.) w Kijowie trwają demonstracje. Napięcie narasta tam już od kilku dni w związku z decyzją władz tego kraju, aby nie podpisywać umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Trudno przewidzieć, jaki będzie dalszy rozwój wypadków. Wiadomo zaś na pewno, że w dniach protestu Kijów odwiedził Jarosław Kaczyński wraz z politykami Prawa i Sprawiedliwości, czym PiS – jako partia opozycyjna wyraźnie wyprzedził w sprawach ukraińskich rządzącą w Polsce Platformę Obywatelską. Wobec wydarzeń następujących teraz na Ukrainie trudno zdobyć się na dystans, po który zazwyczaj sięgają historycy, by oddzielać to co istotne, od tego co powierzchowne. Jeśli jednak próbować lokować historycznie ostatnie wydarzenia na Ukrainie i polską tam obecność, to trzeba czynić to w takiej perspektywie, jak naszkicowana w powyższym tekście.

Przecież tu nie chodzi o sprawy ekonomiczne, czy „pompowanie polskich miliardów w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy aby przekupić prezydenta Janukowycza”14. Nie chodzi też o samego Janukowycza, jego grę pozorów wobec Moskwy, Europy i swoich obywateli, nie chodzi o interesy oligarchów pragnących wyzyskać do cna to, czego do tej pory w tym państwie jeszcze nie zdążyli zawłaszczyć. Stawką jest zastosowanie się do alternatywy, którą wskazał Ukrainie w tej chwili dziejowy semafor: Wschód albo Zachód. Hamletyzująco brzmi dziś pytanie, na które ulice Kijowa i Lwowa odpowiadają jednoznacznie. W ich odpowiedzi nietrudno dostrzec głos pokolenia – artykułując swoją wolę jednoczy ono ludzi, pamiętających jeszcze imperium zarządzane z Kremla, w tym jego niespodziewany rozkład oraz generację, wychowaną w suwerennym już państwie.

W Polsce rozgrywająca się na naszych oczach „kwestia ukraińska” jest barometrem. Wychodzi na to, że miejscowe środowisko ukraińskie – jakaś jego część, niejednokrotnie popierała władzę tych, którzy dziś nie pokazują się w Kijowie, którym też przez gardło trudno przechodzi słowo „solidarność” – nawet z własnym narodem. Oni zabiorą głos, gdy po kunktatorsku wyczekają, że już można, że nadszedł czas na frazesy.


Przypisy

1 Bitwa pod Krutami –„ukraińskie Termopile”, walka oddziału studentów i gimnazjalistów z Kijowa (ok. 300 ochotników) stoczona z armią bolszewicką (ok. 4 tys. żołnierzy) w dn. 29 stycznia 1918 roku. W czasie bitwy zginęli wszyscy obrońcy Krut, wziętych do niewoli bolszewicy rozstrzelali.

2 Artykuł Symona Petlury o patriotyzmie -1921, [w:] Symon Petlura – Naczelny Ataman, Wrocław 2012, s. 149.

3 Raport ambasady RP w Paryżu na temat okoliczności i konsekwencji zamachu na Symona Petlurę – 29 maja 1926 roku, [w:] J. J. Bruski, Między prometeizmem a Realpolitik. II Rzeczpospolita wobec Ukrainy Sowieckiej 1921 – 1926, Kraków 2010, s. 361.

4 Tamże.

5 Zob. przyp. 7, [w:] J. J. Bruski, dz. cyt. , s. 359.

6 Instrukcja kierownictwa OGPU wydana w związku z zamachem stanu Józefa Piłsudskiego w Polsce –maj 1926, [w:] J. J. Bruski, dz. cyt. , s. 360.

7 Tamże, s. 359.

8 Amerykański senat i Gruzja -„Tryzub” nr 29 z 29 maja 1926 roku, [w:] Symon Petlura – Naczelny Ataman, Wrocław 2012, s. 153.

9 Traktat pokoju między Polską a Rosją i Ukrainą, Ryga 18 marca 1921. 85 lat później, oprac. B. Komorowski, Warszawa 2006, s. 5.

10 Por. przyp. 1 [w:] J. J. Bruski, dz. cyt. , s. 349.

11 J. J. Bruski, dz. cyt. , s. 349.

12 Memoriał w sprawie kontynuowania przez Polskę współpracy z emigracją petlurowską – październik 1921, [w:] J. J. Bruski, dz. cyt., s. 349.

13 Memoriał Andrija Liwickiego i Wołodymyra Salskiego do Józefa Piłsudskiego, proponujący odnowienie współpracy pomiędzy Polską a emigracyjnym ośrodkiem URL – 4 sierpnia 1926 r., [w:] J. J. Bruski, dz. cyt., s. 363 – 365.

14 Z wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego na Twitterze – 30 listopad 2013 r.