Refleksy źródeł. Wspomnienie XVIII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich
Uczta odbyła się w Olsztynie – agape historyków. Gród nad Łyną w dniach 16–19 września 2009 r. nobilitowano kongresem ponad półtoratysięcznej rzeszy sług muzy Klio. Profesor Andrzej Chwalba ujął w ramy wykładu inauguracyjnego – opisując udział historyka w debacie publicznej – taką oto dychotomię: kapłaństwo czy służba? Pytań podczas obrad stawiano więcej niż udzielano odpowiedzi – takie mam wrażenie. Prezentowano dorobek polskiej nauki historycznej w sposób ostrożny, wyważony, uruchamiający refleksję oraz przywracający wiarę w ars historica. W dobie traktowania przeszłości jako bez przerwy otwartego dla różnorakiej klienteli marketu budująco brzmiało przesłanie Zjazdu: „Powrót do źródeł”. W haśle tym w najbardziej zwięzłej formie wyeksponowano sens podejmowanych przez historyków wysiłków badawczych.
Signum temporis poprzedzającym sympozja były kwiaty od Prezydenta Lecha Kaczyńskiego złożone w dniu 17 września przy tablicy katyńskiej. Upamiętnieni na Górce Kortowskiej to krewni osób związanych z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim. Innym towarzyszącym Zjazdowi symbolem okazał się „doktorat dla zaszczytu”. Od olsztyńskiej uczelni tytuł honoris causa otrzymał profesor Janusz Małłek. Przez wyróżnienie Mazura – badacza dziejów Prus Książęcych i Królewskich – okazano szacunek i oddano szczyptę sprawiedliwości dla „ludu stąd”. Gest ten przy okazji demonstrował gościom Zjazdu przybyłym z różnych stron kraju historyczną specyfikę regionu. W osobie prof. Małłka uhonorowano jego przywiązanie do zagłębiania się w historyczne przestrzenie Prus, kontynuowanie schedy po ojcu – Karolu Małłku, przywiązanie do tradycji ewangelickiej oraz utrzymanie intelektualnej łączności pomiędzy Olsztynem, Toruniem i europejskimi ośrodkami naukowymi.
Wydaje się, że – oprócz specjalistycznych wystąpień – zjazdową „czasoprzestrzeń” oparto na trzech wymiarach: regionalnym, źródłoznawczym i dydaktycznym. Poszczególne sesje zatytułowano:
– „Europa u źródeł”,
– „U źródeł tożsamości” (tu właśnie umieszczono sympozjum „Świadomość regionalna i narodowa w rozwoju historycznym w Prusach Krzyżackich/Książęcych/ Wschodnich/ na Warmii i Mazurach”),
– „Nauki dające poznać źródła”,
– „Nauczanie historii jako wycieczka do źródeł”,
– „U źródeł przemian społeczności polonijnych”.
Akcent dydaktyczny uwidocznił się w spotkaniu i dyskusji z udziałem profesora Henryka Samsonowicza – ministra edukacji narodowej z rządu Tadeusza Mazowieckiego oraz Katarzyny Hall, matematyka i obecnego szefa resortu oświaty. Profesor Samsonowicz w ujmujący sposób wyraził prostą zależność pomiędzy dobrym wynagradzaniem nauczycieli, a efektami ich pracy, natomiast minister Hall w odpowiedzi na pytania z sali apologetycznie odnosiła się do własnych zamierzeń reformatorskich, a szczególnie do nowej podstawy programowej z historii.
Największym novum w nauczaniu tego przedmiotu ma być chronologiczny podział kursu. Uczniowie gimnazjum zakończą edukację na poznaniu I wojny światowej, natomiast licealiści w zakresie podstawowym będą przyswajać wiedzę wyłącznie o wydarzeniach z XX wieku. Interesującą „summę dydaktyczną” Zjazdu stanowił panel: „Dydaktyka historii po 50 latach”. Zgromadził on panteon sław tej dyscypliny – profesorów, m.in. Adama Suchońskiego, Jerzego Centkowskiego, Jerzego Maternickiego, Janusza Rulkę.
Jeśli chodzi o kwestie źródłoznawcze, najbardziej przemawiającym okazał się wykład prof. Andrzeja Paczkowskiego, w którym uczynił on analogię pomiędzy źródłami dotyczącymi średniowiecza, a źródłami dotyczącymi historii najnowszej. Wyróżnikiem najnowszego fragmentu dziejów w stosunku do mediewistyki jest opis wydarzeń, których uczestnicy jeszcze żyją, czego efektem jest konfliktogenność i konfrontacja, tj. zderzenie pamięci z historią. Polega ono na częstym kierowaniu przez świadków wydarzeń zarzutów pod adresem badaczy: „to nie było tak!”. W konkluzji Paczkowski stwierdził, że nie w źródłach leży problem, ale w „pracy na żywym organizmie”.
Wydarzeniem w zakresie regionalistyki była prezentacja przez dr Izabelę Lewandowską bardzo potrzebnego szkolnego kompendium dziejów regionu. Dr Lewandowska dołożyła wielu starań, by zamysł zaowocował wysokimi walorami dydaktycznymi i merytorycznymi (koordynatorem projektu w chwili obecnej jest dr Jan Gancewski). Pomoc przy tworzeniu podręcznika okazały m.in. „Pruthenia” i Stowarzyszenie Zamków Gotyckich. Na ostatni dzień Zjazdu przewidziano dyskusję o innym podręczniku: polsko – niemieckim. Moderowali ją profesorowie: Robert Traba i Krzysztof Ruchniewicz.
Akcent podsumowujący stanowiła zaś dyskusja poświęcona PRL-owi. Miała ona przynieść rozstrzygnięcie dylematu, czy „Polska Ludowa” była jakąś formą narodowej państwowości czy zewnętrzną okupacją? Panelowi przewodniczył prof. Andrzej Friszke. W trakcie pasjonującej debaty prof. Antoni Dudek wyraził pogląd, że być może najlepszym określeniem stopnia zależności PRL wobec ZSRR jest wyrażenie: „kolonia przygraniczna”, odpowiednie może być też słowo: „zależność”, ponieważ jest stopniowalne. Profesor Dudek posłużył się tu przykładem silnego serwilizmu Jaruzelskiego wobec Breżniewa („Zostałem pierwszym sekretarzem, bo wiedziałem towarzyszu Breżniew, że wy tego chcecie” – z rozmowy telefonicznej Jaruzelskiego z Breżniewem). W ocenie PRL-u znacząco zabrzmiała wypowiedź prof. Jerzego Eislera: „Komunistów obciąża destrukcja systemu wartości. Nie podawano kiedyś ręki łajdakom, oszustom. Pokłosiem PRL-u jest totalny relatywizm”.
Oprócz wykładów i dyskusji uczestnicy Zjazdu mieli szansę skorzystać także z tzw. imprez towarzyszących: szerokiej prezentacji książek historycznych, wystaw (np. „Wypędzeni, przypędzeni… Kształtowanie się nowego społeczeństwa na Warmii i Mazurach w latach 1945-1949” olsztyńskiego IPN-u), międzynarodowego festiwalu teatralnego „Demoludy”, koncertów, pokazu walk rycerskich oraz wycieczek. Jedna z nich miała dotrzeć do Królewca (obecnego Kaliningradu). Do rangi symbolu urasta fakt, że gdy Rosjanie dowiedzieli się, że obsadę wycieczki stanowią historycy – odmówili wiz wjazdowych.
Pomimo takich nieoczekiwanych trudności należy uznać, że Zjazd był bardzo dobrze przygotowany. Organizatorom należą się słowa uznania. Uczestnicy z innych rejonów kraju nie kryli, że poznali UWM, jego wydział humanistyczny i Olsztyn z jak najlepszej strony. Atrakcyjnych seminariów, dyskusji przebiegających przecież równolegle było tak wiele, że zainteresowanym trudno było dokonać wyboru, najchętniej braliby udział w kilku wydarzeniach naraz. Następny – XIX Zjazd ma odbyć się w 2014 r. w Szczecinie.
Czerpiąc z bogactwa kongresu, wniosłem też własną cegiełkę do refleksji o nauczaniu historii na pograniczu. Wygłosiłem komunikat o pracy z młodzieżą ukraińską, o poszukiwaniu przez nią źródeł do dziejów własnych, okolicznych i regionalnych oraz o ukazaniu historii jako dyscypliny kształtującej szacunek do dziedzictwa kulturowego, niezależnie od tego jakiej jest ono proweniencji.
Zjazd był wydarzeniem niezwykłym, ale dzień powszedni w Olsztynie i w województwie warmińsko-mazurskim rodzi pytania o to, czy oazy intelektualnego dobrobytu nie sąsiadują tu z mentalną „estetyką PRL-u”? Być może „powrót do źródeł” nie dla wszystkich jest wart zauważenia i możliwy do zaakceptowania. Źródła mówią same. Często osobom spoza świata historii zależy z różnych powodów, by ograniczyć ich przemowę, pominąć lub pozbawić głosu.