W poszukiwaniu grobu francuskiego żołnierza
Wzniesienie z serpentyną na południe od Górowa Iławeckiego popularnie zwane „Górą Napoleona” mieści u swego szczytu kamienną ławeczkę. Można stąd spojrzeć na miasto i – wędrując w czasie – zatrzymać się w lutym 1807 r., gdy Bonaparte wkraczał do Landsberga (Górowa Iławeckiego) – najpewniej tak, jak jego armia, od strony Dwórzna, a więc nieco na zachód od wzgórza. Na początku września 2010 r. do Górowa Iławeckiego przyjechali Margueritte i Christian Praud. W niedzielny, zimny i deszczowy poranek stanęli przed drzwiami kościoła – świątyni obrządku rzymskokatolickiego, której w czasach napoleońskich jeszcze tu nie zbudowano. W ręku trzymali kartkę – wydruk niedokładnego tłumaczenia na język polski intencji, z jaką przybyli: „Jesteśmy francuskim. Poszukujemy grobu francuskiego żołnierza”. Wśród wiernych wychodzących po zakończonym nabożeństwie spotkali osoby, które z życzliwością zechciały im pomóc. Byli to Maria i Jan Maksymowie oraz Zofia Kanclerz. Następne kroki państwo Praud skierowali do Kamińska. Tu obejrzeli pamiątki po jeńcach Stalagu I A Stablack znajdujące się w regionalnej izbie szkoły pod patronatem Herkusa Monte. Później zobaczyli substytut przedmiotu ich poszukiwań: „symbolique tomb” (symboliczny grób) – głaz położony w centrum miejscowości z tablicą poświęconą jeńcom stabławskiego obozu.
Pytania do minionego czasu
Nieopodal miejsca, skąd rzekomo Bonaparte przyglądał się Landsbergowi, zaledwie ok. 200 m na południe, w pobliżu wiaduktu kolejowego położonego nad drogą w kierunku Lidzbarka Warmińskiego (Heilsberga), został prawdopodobnie pochowany przyjaciel Margueritte i Christiana Praud. Według informacji, którą małżeństwo uzyskało w październiku ubiegłego roku z francuskiego ministerstwa obrony Paul Albert Libaud „zginął za Francję” 2 lutego 1945 r. W odpowiedzi nie potrafiono precyzyjnie wskazać miejsca pochówku.
W lutym 1945 r. trwała ofensywa Armii Czerwonej. Jej oddziały zbliżały się do miasteczka nad Młynówką od strony wschodu i od południa. Nie wiadomo dokładnie, w jakich okolicznościach zginął Paul Albert Libaud – może zabili go Niemcy, a może Rosjanie. Mógł też zginąć z głodu i wyczerpania.
Przyjaciel państwa Praud, jak wynika z dokumentu francuskiego ministerstwa obrony, urodził się w 1912 r. w Landevieille. Miał więc 28 lat, gdy dostał się do niewoli niemieckiej. Zapewne jako jeniec stabławskiego stalagu (obecnie Kamińsk – red.) pracował w Landsbergu lub w którymś z pobliskich gospodarstw rolnych. W 1945 r. kończyła się jego niewola.
Otwartym pozostaje pytanie, wyrażone łamaną polszczyzną z kartki Margueritte Praud: „Czy możesz pokazać nam miejsca, czy jest francuskich żołnierzy pochowanych na cmentarzu? Proszę odpowiedzieć”. Nie wiadomo, czy po zakończeniu działań wojennych grób Paula Alberta Libaud był ekshumowany albo – jak sądzą Francuzi- mogiła ich przyjaciela mogła zostać umieszczona na cmentarzu. A może ktoś z internautów pomoże rozwiązać zagadkę pochówku Paula Alberta Libaud uśmierconego w Prusse Orientale (w Prusach Wschodnich)?
Jerzy Necio