Kod Grunwaldu

Debata - Luty 2010

W lipcu 1982 r. nie wypadała żadna z okrągłych rocznic bitwy. Ciszę wokół grunwaldzkich pól przerywał bardziej szum zbożowych łanów aniżeli odgłos proklamowanej w grudniu poprzedniego roku „wojny polsko – jaruzelskiej”. Grunwald był pegeerowską włością. Na skutek upału i imaginacji zaludniały ją postacie widziane wcześniej na olbrzymim płótnie Matejki i ekranie świecącym przeźroczami uruchomionymi przez Aleksandra Forda.
W miejscu śmierci Ulryka von Jungingen – wielkiego mistrza Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie – jego następca Henryk von Plauen ufundował w 1412 r. kaplicę. Wydaje się, że przed starciem znajdował się tu obóz krzyżacki, w którym doszło do zamykającego całość zmagań pogromu resztek wojsk zakonnych. Prace archeologiczne w ruinach tak usytuowanego przybytku zorganizowało Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Kierował nimi Romuald Odoj.
Brałem do rąk ułamki kości ze śladami ran zadawanych w dzień Rozesłania Apostołów anno domini 1410. Były to bruzdy, nacięcia, groty strzał lub bełtów tkwiące pomiędzy rdzeniami pacierzowych stosów. Organoleptycznie doświadczałem pozostałości jednego z największych w średniowiecznej Europie starć militarnych.
Zgarniając ziemię, warstwa po warstwie, jako studenci historii – odsłanialiśmy bielejące stygmaty przeszłości. W zasięgu wzroku znajdował się granitowy idol – pomnik wzniesiony w czasach Gomułki. Ów „światowidowej” proweniencji symbol – ułożony z monumentalnych twarzy polskich rycerzy, groźnie spoglądający w kierunku granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, miał na 550. jubileusz batalii nieść polityczne przesłania ery „siermiężnego socjalizmu”: antyniemieckość oraz kontrę wobec kościelnych obchodów Millenium chrztu Polski.
Interesujące, w jaki sposób w obecnym roku odczyta 600-lecie bitwy III Rzeczpospolita? Jako wyraz kulturowych potrzeb czy historyczne placebo?

„Mówią o tobie imiona, zdeptany ludu (…)” 1

Pierwsi Krzyżakom postawili opór Prusowie. Hufce wielkich mistrzów przystępowały do boju pełne misjonarskiego zapału. Korporacja wojujących mnichów miała odzwierciedlać, zgodnie ze średniowiecznymi przekonaniami, najlepszy z dostępnych ideałów życia.

„To rycerstwo jest także określane niebiańskim i ziemskim rycerstwem, i najprzedniejsze, jako się chwalą, że oni zniewagi Boga i Jego Krzyża chcą zmazać i walczyć o Ziemię Świętą, która powinna być chrześcijańska, a którą poganie podporządkowali [sobie] swoimi rękami.” 2

Do momentu ogromnej katastrofy w okolicach Grunwaldu na początku XV w. niezwyciężeni zdawałoby się Krzyżacy doznawali przecież klęsk i to w okresie newralgicznym dla inicjowania przez nich własnej państwowości nad Bałtykiem. Podbijając plemiona pruskie, napotykali na ich zdecydowany opór. Kolejno padały jednak: Pomezania, Pogezania, Warmia, Natangia … W tej ostatniej krainie, równolegle z przybyciem Zakonu Krzyżackiego do Prus, rozwijało się życie rycerza, , o którym Adam Mickiewicz w jednym z objaśnień do „Konrada Wallenroda” napisał:

„Często się zdarzało, że Prusacy i Liwini, dziećmi porwani i wychowani w Niemczech, powracali do ojczyzny i stawali się najsroższymi Niemców nieprzyjaciółmi. Takim był pamiętny w dziejach Zakonu Prusak, Herkus Monte.” 3

Natangijczyk stanął na czele powstania Prusów przeciwko Zakonowi w latach 1260 – 1273. Wybuchło ono na wieść o klęsce Krzyżaków nad Durbą w Liwonii. Monte odniósł pierwszy sukces w bitwie pod Pokarwis, następnie atakował Królewiec, po czym wtargnął do ziemi chełmińskiej. Wycofując się, niedaleko Lubawy stoczył bitwę z mistrzem krajowym Helmerykiem.

„Trwała ona długo, aż w końcu za przyzwoleniem Pana, którego wyroki są niezbadane, zabili [Prusowie – przyp.aut.] mistrza i brata Teodoryka, marszałka oraz czterdziestu braci i całe wojsko chrześcijańskie”. 4

Walkę Prusów o wolność Krzyżacy, w tym także cytowany przed chwilą kronikarz Piotr z Dusburga, postrzegali w płaszczyźnie religijnej, jako starcie chrześcijańsko-pogańskie. Wystąpienie Herkusa Monte przeciwko Zakonowi określili jako apostazję – drugie odstępstwo Prusów od wiary. Pierwsze, zakończone zostało w 1249 r. podpisaniem układu w Dzierzgoniu. Traktat dzierzgoński, w którym Pomezanowie, Warmowie i Natangowie uzyskiwali pewne wolności, potencjalnie mógł doprowadzić nawet do budowy jakiejś formy chrześcijańskiej państwowości Prusów. Nic takiego nie nastąpiło, ponieważ Krzyżakom zależało na poszerzaniu własnej ekspansji, a Prusy obok ziemi Borsa (nadanej w 1224 r. Zakonowi przez węgierskiego króla Andrzeja II) czy Akki w Palestynie (zakupionej w 1220 r.) mogły stać się ostoją ich władztwa terytorialnego. Dążenia Krzyżaków i archaiczny świat Prusów znalazły się w konflikcie. „Der Deutsche Orden” został już w 1225 r. wygnany z ziemi Borsa, w 1291 r. upadła Akka. Tymczasem do 1283 r. Krzyżacy wspierani licznymi oddziałami europejskich panów feudalnych, głównie niemieckich, ale też polskich, czy jak w 1255 r. zasilone potężną krucjatą króla czeskiego Przemysła II Ottokara, zdołali ujarzmić całość terytorium pruskiego.
Operujący mieczem bracia szpitalni oferowali uczestnikom krucjat dobro, o którym nauczał Bernard z Clairvoux: udział w wyprawie krzyżowej zmazywał winy i zabezpieczał przed czyśćcem. 5Rozdawnictwem tak specyficznie pojmowanego odpustu zajęto się na pograniczu pruskim jeszcze przed przybyciem Krzyżaków. Własnych misji próbowali tu cystersi z Łekna, którzy od 1206 r. prowadzili akcję w sposób pokojowy. Po dziesięciu latach jeden z nich – Chrystian został wyświęcony na biskupa Prus. Gdy jednak Konrad Mazowiecki sprowadził braci zakonnych z „Ordo Theutonicorum”, zainteresowanych głównie zwiększaniem stanu posiadania, misja cysterska straciła na znaczeniu. Biskupa Chrystiana mariacki klasztor potraktował jako konkurenta.
Oto na ziemie pruskie wkroczyła ówczesna Europa z uniwersalistyczną religią chrześcijańską – narzędziem nie tyle do wywoływania przemiany duchowej wśród pogan a raczej instrumentem narzucania nowego ładu społecznego i politycznego.

„Kraków” i „Wilno”

Pokonanie plemion pruskich otworzyło Krzyżakom drogę ku Litwie i Żmudzi. Nie dość, że kraje te zasiedlone były przez pogan, to na dodatek żmudzkie terytorium rozdzielało posiadłości Zakonu. Już bowiem w 1237 r. bracia szpitalni z Prus połączyli się z Zakonem Kawalerów Mieczowych rezydującym w Inflantach. Gdy w 1308 r. Krzyżacy zdobyli jeszcze Pomorze Gdańskie, a w 1398 r. leżącą na Bałtyku Gotlandię, stało się oczywistym, że w tej części Europy korporacja zakonna zbudowała kolonialne mini-imperium. Było ono sprawnie zarządzane z Malborka i w dalszym ciągu ekspansywne.
Mnisi – rycerze odgrodzili od morza wychodzącą z dzielnicowej fragmentacji Polskę. Litwa natomiast w XIV wieku, rozbudowując się na południu i wschodzie, przyłączała ziemie ruskie. W tym samym czasie była przedmiotem nasilonych ataków krzyżackich. Rejzy z udziałem gości Zakonu, wśród których nie brakło przedstawicieli europejskich elit (np. w 1390 r. w wyprawie na Wilno wziął udział hrabia Derby – późniejszy król Anglii Henryk IV), systematycznie pustoszyły kraj ostatnich pogan.
Zawarcie unii polsko – litewskiej w stulecie pokonania plemion pruskich stanowiło dla Krzyżaków niemałe zaskoczenie, wszak jeszcze do niedawna zagony litewskie docierały również nad Wisłę. Zakonowi zaczęło mocno zależeć na rozerwaniu sojuszu zawartego w Krewie. Dalszy rozwój sytuacji zależał zatem najbardziej od układu stosunków pomiędzy stryjecznymi braćmi: nowym królem Polski – Władysławem Jagiełłą i wielkim księciem litewskim – Witoldem. Książę Witold prowadził zmienną politykę i w pewnych momentach współpracował nawet z Malborkiem, jednakże, gdy w 1409 r. wybuchło antykrzyżackie powstanie na Żmudzi, litewski władca przyszedł z pomocą tej krainie. Rozpoczęła się wielka wojna z korporacją rycerzy – mnichów.
Na polach grunwaldzkich nazwy stolic krajów połączonych krewską unią miały stać się hasłami rozpoznawczymi wojsk atakujących armię wielkiego mistrza. 6

Dwa miecze

Starcie Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego z Zakonem Krzyżackim musiało być wielkie i rozstrzygające. Każda ze stron konfliktu zdawała sobie sprawę, że należy zdobyć się na maksimum wysiłku, by pokonać zastępy przeciwnika. Jagiełło działał rozważnie i systematycznie, starał się wytrącić Krzyżakom wysuwane przez nich argumenty propagandowe, np. dotyczące rzekomego powierzchownego chrztu Litwy, a nawet rozesławszy już wici, miał zamiar udowodnić światu, że

„po stronie Krzyżaków leży cała wina wojny, że on słusznie i więcej niż zmuszony koniecznością chwycił za broń”. 7

Nawet po wkroczeniu połączonych sił polsko – litewskich w granice państwa należącego do braci – rycerzy król Władysław proponował im pokój. „A ponieważ zarówno mistrz Ulryk jak i jego komturowie żywili próżny przesąd, iż dzięki temu, że posiadają pewne relikwie świętych, żaden wróg ich nigdy nie pokona ani nie zgniecie (…)” 8– propozycje rokowań zakończyły się fiaskiem. Jagiełło miał zamiar kontynuować marsz na Malbork. Stojąc z wojskami nad brzegami Drwęcy, powziął roztropną decyzję, by ominąć rzekę. Armia Ulryka von Jungingen, wcześniej skoncentrowana pod Świeciem, ruszyła na wschód. Tam oczekiwała, że pod Kurzętnikiem, wojska Jagiełłowe skorzystają z brodu i będą forsować Drwęcę. Gdy tak się nie stało, oddziały krzyżackie pomaszerowały w kierunku na Olsztynek. Tu założyły obóz w okolicach wsi Grunwald z zamiarem powstrzymania dalszego marszu wojsk polsko – litewskich.
Wtorek 15 lipca 1410 r. rozpoczął się wietrzną pogodą, wspomnieniem groźnej nocnej burzy i ulewy. Właśnie taka aura towarzyszyła scenie opisanej przez Długosza i upowszechnionej następnie w powieści Sienkiewicza: heroldowie krzyżaccy przynieśli dwa miecze. Jeden przeznaczony był dla władcy polskiego, a drugi dla litewskiego wielkiego księcia. Ulryk von Jungingen wysłał oręż „ku pomocy”, aby Jagiełło „mniej się ociągał”. 9Autor „Roczników” skomentował to wydarzenie następująco:

„Głupie to, zaiste było oświadczenie i nie przystało ich regule. [Postąpili tak], jak gdyby byli przekonani, że los i to co każdemu w tym dniu przeznaczone zostało, jest zależne od ich planów i jest w ich mocy.” 10

Pod koniec dnia okazało się, że nadzieje Krzyżaków i ich moc zostały obrócone wniwecz.

„Było to wydarzenie godne oglądania i zaskakujące, gdy chodzi o ocenę spraw dotyczących ludzkiego losu, że panów zakuwano w ich własne, przygotowane przez nich pęta i łańcuchy (…). 11

Gdy opadł bitewny kurz, okazało się, że bilans walki był dla Zakonu straszliwy. Pachołek Mszczuja Łabędzia ze Skrzynna, zbierając łupy, znalazł na jednym z poległych rycerzy – zakonników złoty relikwiarz. Zidentyfikowanym poległym właścicielem cennego pektorału okazał się wielki mistrz Ulryk von Jungingen. 12Był on najważniejszym spośród ok. 250 braci – rycerzy uczestniczących w bitwie. Kilka godzin wcześniej wydawał rozkazy dla ok. 15 tysięcy rycerskiej jazdy walczącej po stronie Zakonu.
Wojsko wielkiego mistrza uległo ok. 30 tysiącom wojowników unii polsko – litewskiej. 13Zginęła starszyzna Zakonu, jego najważniejsi dostojnicy. Walka a następnie paniczna ucieczka kosztowała życie ok. 8 tysięcy przedstawicieli wojska krzyżackiego. Straty Jagiełły były nieznaczne, natomiast bardzo – do ok. 50 % – stopniały szeregi armii wielkiego księcia Witolda 14.

Z perspektywy dębu

„W miejscu starcia było 6 wysokich dębów, na które powłaziło i obsiadło ich gałęzie wielu ludzi – nie wiadomo czy z królewskiego wojska czy z zakonnego – by oglądać z góry pierwsze starcie oddziałów i los jednego i drugiego wojska.” 15

Grunwald w dziejach naszej części Europy bywał często zwierciadłem, w którym przeglądały się poszczególne narody – przeważnie Polacy, Niemcy i Litwini. Spoglądano nie tylko na bliższe i dalsze następstwa batalii, ale również oceniano je z pozycji ideologicznych – nacjonalistycznych, a nawet nazistowskich i marksistowskich oraz konfesyjnych – katolickich i protestanckich. W dyskusjach na temat bitwy głos zabierali przedstawiciele różnych szkół i mód historycznych, a dzięki pracom źródłowym i archeologicznym zdołano istotnie poszerzyć wiedzę na temat faktografii związanej z okolicznościami boju stoczonego w dniu 15 lipca 1410 r.
Poprzez Grunwald uzyskiwano pretekst do formułowania ocen całokształtu działań Zakonu Krzyżackiego w Prusach i jego roli nad Bałtykiem. Już sam przegląd opinii głoszonych przez koryfeuszy nauki i pióra a poświęconych braciom – rycerzom i pozostawionej przez nich spuściźnie, imponuje skrajnościami.
Dla Polaków wiktoria grunwaldzka była powodem narodowej dumy. Bitwa stanowiła zwieńczenie, chwalebny akt dramatu, którego wcześniej rozgrywające się części na niwie stosunków z Krzyżakami, stronie polskiej przynosiły jedynie gorycz porażki. Sienkiewiczowską wizją zmagań z Zakonem karmiono się w okresie rozbiorów „ku pokrzepieniu serc”. Krzyżaków utożsamiano z procesem germanizacyjnym i rugowaniem polskiej własności w zaborze pruskim. Adam Mickiewicz, który miał do czynienia z Rosjanami, w swoich „litewskich poematach”, tj. w „Grażynie” i „Konradzie Wallenrodzie”, pod pretekstem opisu konfrontacji z Zakonem, metaforycznie ujął charakterystykę polskiego losu pod carskim berłem.
Rosyjski kontekst zwycięstwa grunwaldzkiego jest zresztą niezwykle ciekawy, zważywszy, że u progu pierwszej wojny światowej, chcąc zachęcić Polaków do wspólnego wystąpienia przeciwko Niemcom, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz odezwał się następująco:

„Z sercem otwartym, z ręką po bratersku wyciągniętą, kroczy na Wasze spotkanie Wielka Rosja. Wierzy ona, iż nie zardzewiał miecz, który poraził wroga pod Grunwaldem”. 16

Przewrotność ówczesnych władz rosyjskich sięgnęła zenitu, jeśli wziąć pod uwagę, że słynne dwa miecze wniesione przez heroldów wielkiego mistrza przed oblicze Jagiełły, zostały w 1853 r. skonfiskowane przez carską policję. Wzięto je ze zbiorów księżnej Izabeli Czartoryskiej jako rzekomą broń powstańczą i ślad po nich zaginął. 17Zazwyczaj Rosjanie, wspominając Grunwald, odwoływali się w swej tradycji historycznej do jedności słowiańskiej i do mężnej postawy pułków smoleńskich, z których jeden został niemal doszczętnie wycięty przez atakujących braci – rycerzy.
Niemcy, szczególnie w dobie wilhelmińskiej, dostrzegali w Ulryku von Jungingen bohatera. Uznano, że Zakon bronił niemczyzny na Wschodzie. Wcześniej pruscy protestanci raczej niechętnie spoglądali wstecz. Obawiali się ujrzeć wśród Krzyżaków zdemoralizowane katolickie średniowiecze. 18Zwycięstwo Hindenburga w 1914 r. pod Tannenbergiem w II Rzeszy powszechnie przyjęto jako zemstę za Grunwald. Tą samą ścieżką kroczyło państwo Adolfa Hitlera. W Krakowie, jako stolicy Generalnego Gubernatorstwa, zburzono ufundowany przez Ignacego Paderewskiego na 500. rocznicę bitwy pomnik grunwaldzki. Naizstowscy propagandziści widzieli w Zakonie Krzyżackim wzór czystości rasowej oraz imponującą realizację zasady elitarności i wodzostwa. Mauzoleum wzniesione na pamiątkę Tannenbergu stało się miejscem licznych pielgrzymek. Wódz III Rzeszy uznał to miejsce za narodowe sacrum. Interesujące, że planowana przez Hitlera agresja na Polskę była przyczyną, dla której zrezygnowano z ogromnych uroczystości mających się odbyć w 25. rocznicę bitwy tj. 25 sierpnia 1939 r. 19
Litwini postrzegali Grunwald – Žalgiris jako zwycięstwo opłacone wielką daniną krwi. Za prawdziwego bohatera uznali wielkiego księcia Witolda – energicznego wojownika, który czynnie uczestniczył w boju. Przez długi czas przedmiotem ożywionej dyskusji w społeczeństwie litewskim było porównywanie politycznych wizji i dokonań Witolda oraz Jagiełły z wyraźnym akcentem na tego pierwszego. Wielki książę obronił bowiem niezależność Litwy, znacznie rozbudował ją terytorialnie i doprowadził do szczytu potęgi.
W starciu grunwaldzkim uczestniczyły też chorągwie halickie. Ówcześni Rusini mężnie stawali przeciwko Krzyżakom. Dla Ukraińców powód do dumy pozostawił w spadku Iwanko Suszyk z Romanowa – jedyny znany z imienia rycerz, który został nagrodzony przez króla bezpośrednio na polu bitwy. 20
Marksistowskie lub tzw. „klasowe podejście” w odniesieniu do Grunwaldu uwidoczniło się szczególnie w umacnianiu wizji udziału mas chłopskich w batalii. Zabiegi takie chętnie czyniono w okresie PRL. Jednakże żaden z obserwatorów śmiertelnej rozgrywki rozmieszczonych według Długosza na konarach rozłożystych drzew nie miał nawet cienia szansy, by dostrzec wyodrębnione podczas zmagań piesze tj. ludowe oddziały. Źródła milczą na ten temat. Grunwald był bowiem walką rycerskiej jazdy. 21

„Jagiellonia”

Już w momencie zakończenia boju zdawano sobie sprawę z tego, że odniesione zwycięstwo stanowi zwrotny moment w dziejach. Król Władysław Jagiełło nakazał w rocznicę wiktorii bić w dzwony i odprawiać nabożeństwa. Przekształcił jubileusz w pierwsze cyklicznie obchodzone święto państwowe.
Korporacja braci – rycerzy przegrała nie tylko dlatego, że jej wojska były pod Grunwaldem mniej liczne. Wraz z chrztem Litwy misja Zakonu nad Bałtykiem dobiegła końca. Krzyżacy starali się nie dostrzegać tego faktu. Jagiełło przeciwnie – na każdym kroku podkreślał przywiązanie do religii chrześcijańskiej. Był neofitą, ale i politycznym praktykiem. Zakonnicy z Malborka, mówiąc dzisiejszymi słowy, szerzyli w Europie antyjagiełłowy „czarny PR”. Według nich ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego były nadal pogrążone w mrokach pogaństwa lub należały do schizmatyków. Tymczasem Jagiełło w 1387 r. ustanowił biskupstwo w Wilnie i osobiście tłumaczył na litewski pacierze i nowe prawdy wiary. Chrzest odbywał się zbiorowo – całe gromady polewano święconą wodą. W szybkim tempie ochrzczono Auksztotę tj. górną Litwę albowiem Żmudź znajdowała się wówczas w rękach Zakonu. 22
Jeszcze przed grunwaldzkim starciem Jagiełło wytknął Zakonowi, że tak naprawdę zgromadzenie nie zatroszczyło się o chrystianizację podległych im Żmudzinów. W „Skardze na Krzyżaków” z 1409 r., którą zacytował Długosz, król Jagiełło starał się tuż przed walką na miecze słowem pokonać mniszą korporację. Używał do tego celnych argumentów natury historyczno-politycznej.

„Niechby z drugiej strony powiedzieli [Krzyżacy-przyp.aut.], jak to i do jakiego stopnia wzrosła ta wiara w zajętych przez nich może przed dwustu laty, a nawet wcześniej, ziemiach pruskich. Jest rzeczą pewną, że w porównaniu z tym, co zrobiono na ziemiach litewskich, można by uznać za bardzo niewiele. Chociaż jest też rzeczą bardzo dobrze znaną, że nawet ci Prusowie, których oni ochrzcili, za ich zgodą, jakby pod płaszczykiem pewnego ścisłego przestrzegania zasad, nie zaniechali bynajmniej pogańskich obrządków.” 23

Słowa Jagiełły znalazły przypadkowe potwierdzenie trzysta lat później – w 1703 r. Wtedy bowiem doszło do niezwykłego odkrycia natury archeologicznej. Mierniczy z Królewca – Christian Reimer, prowadzący prace w przepastnych lasach koło Stabławek, a więc w tych samych okolicach, gdzie w 1273 r. krzyżacki poczet Helwiga von Goldbach pozbawił życia walecznego Natangijczyka Herkusa Monte, znaleziono kurhan z grobem całopalnym. Wyposażenie grobu wyjęto i opisano, sporządzając przy tym miedzioryty ukazujące jego wnętrze. Okazało się, że w skład wyposażenia wchodziły monety z czasów wielkiego mistrza Michała Küchmeistra. Sprawował on swój urząd w latach 1414 – 1422. Tak więc pogańskie pochówki odbywały się na ziemiach pruskich jeszcze w czasach Grunwaldu.
Wygrana unii polsko – litewskiej odniesiona nad całością sił zakonnych, na terenie państwa braci – rycerzy, w komturstwie ostródzkim, po 25 latach funkcjonowania traktatu z Krewa, zwiastowała zarówno kolejne zwycięstwa, jak też sukces samego projektu politycznego. Wieloetniczna, zróżnicowana religijnie unia jagiellońska rosła w siłę. Już na soborze w Konstancji argumenty Pawła Włodkowica górowały intelektualnie nad znanymi Europie utartymi twierdzeniami Krzyżaków co do ich dziejowej misji. Państwo Jagiellonów, trwając i rozwijając się, budowało pomosty ponad niewidocznymi wewnętrznymi rozpadlinami kulturowymi, wokół których było ono położone. Przecież terytorium Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego przecinał prastary limes oddzielający to, co rzymskie i zachodnie od tego, co greckie i wschodnie. Stąd konsekwencją udanych batalii, wśród których Grunwald odegrał prekursosrką rolę, okazały się kolejne unie, z państwową – lubelską i religijną – brzeską włącznie. Stając się jedną Rzeczpospolitą, władztwo Jagiellonów w różnych swych częściach zachowywało charakter polski, litewski, ruski…
Po Grunwaldzie monarchia Władysława Jagiełły stała się kreatorem polityki europejskiej a nie jej biernym udziałowcem, samemu zaś królowi Polski husyci czescy proponowali koronę. Myślę, że warto szczególnie dziś o tym pamiętać, to jest w czasie, gdy na skutek splotu różnych okoliczności, w Polsce ulega zapomnieniu lub jest w efekcie zewnętrznych przyczyn na dalszy plan przesuwana polityka nawiązująca do osiągnięć doby jagiellońskiej.

„Śpiew i rżenie koni” czy skrzecząca rzeczywistość?

Zatrzymując się przy aktualnościach, można bardzo serio zastanowiać się, co usłyszy „Easy Rider” opuszczający trasę Warszawa – Gdańsk, wydany na pokusę bliskości kultowych, grunwaldzkich pól? Jeśli nie wjedzie w legendarną przestrzeń podczas inscenizacji przygotowywanej od lat przez pasjonatów historii – liczne bractwa rycerskie, zapaleńców pieczołowicie utrudzonych podróżowaniem w czasie – to, co zobaczy? Czy ujrzy majestat wielkiej bitwy? Jeśli, jako „Swobodny Jeździec” ominie „imprezę masową” i „oficjalne wystąpienia zaproszonych na jubileusz gości”, to czy usłyszy chrzęst oręża? Czy pozostanie mu tylko stąpać po poddanych liftingowi granitach założenia pomnikowego i urządzonych nowych ścieżkach, po to, by u ich kresu dojść do wzniesionych za europejskie pieniądze „budynków recepcyjnych”? Czy zastanawiając się nad genius loci miejsca wybranego w dzień Rozesłania Apostołów na paneuropejski plac boju, przyjmie do wiadomości, że jego obecny depozytariusz samorząd województwa warmińsko – mazurskiego, zachował się po rycersku tzn. „uzbroił teren”? Czy przyjdzie mu do głowy pytanie: o ile tu poprawiono Gomułkę? O 50 lat czy o wirtualną rzeczywistość? Czy zrozumie, że dla włodarzy warmińsko – mazurskiej dzielnicy większą inspirację stanowią starożytne czasy z ich igrzyskami, termami etc.? Czy po takiej konstatacji właściciel skórzanego pancerza, nie oglądając się na kilka jarmarcznych straganów z tandetą, pomknie na stalowym rumaku, przeistaczając się w ledwie widoczny „znikający punkt”?


Przypisy

  1. Johannes Bobrowski, Elegia pruska, [w:] Borussia. Ziemia i ludzie, pod red. K. Brakonieckiego i W. Liepschera, Olsztyn 1999, s. 175-177.
  2. Reguła Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, przekład i komentarz Janusz Trupinda, Malbork 2004, s.16.
  3. Adam Mickiewicz, Konrad Wallenrod, Warszawa 1956, s. 105.
  4. Piotr z Dusburga, Kronika ziemi pruskiej, przekład S. Wyszomirski, komentarz J. Wenta, Toruń 2004, s.117.
  5. Por.: Hartmut Boockman, Zakon Krzyżacki, Warszawa 1998, s. 41.
  6. Andrzej Nadolski, Grunwald 1410, Warszawa 2008, s. 81.
  7. Polska Jana Długosza, pod red. H. Samsonowicza, Warszawa 1984, s. 201.
  8. Tamże, s. 211-212.
  9. Tamże, s. 230.
  10. Tamże, s.231.
  11. Tamże, s.238.
  12. Andrzej Nadolski, Grunwald 1410, Warszawa 2008, s.127.
  13. Tamże, s. 82.
  14. Por.: tamże, s. 135-136.
  15. Polska Jana Długosza, dz. cyt., s.233.
  16. Odezwa wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z 14 sierpnia 1914, [w:] Teresa Maresz, Krzysztof Juszczyk, Historia w tekstach źródłowych, Rzeszów 1996, t. 3, s. 51 -52.
  17. Andrzej Nadolski, dz. cyt., s.108.
  18. Por.: Andreas Kossert, Prusy Wschodnie. Historia i mit, Warszawa 2009, s. 38.
  19. Robert Traba, Kraina tysiąca granic. Szkice o historii i pamięci, Olsztyn 2003, s.171.
  20. Andrzej Nadolski, dz. cyt., s. 58.
  21. Tamże, s. 60.
  22. Jerzy Ochmański, Historia Litwy, Wrocław 1982, s. 77-78.
  23. Polska Jana Długosza, dz. cyt., s. 196.