Po śladach na piasku

(rozmowa z Romanem Graczykiem o Wiesławie Chrzanowskim, lustracji i Tygodniku Powszechnym)
Czytaj więcej…
(rozmowa z Romanem Graczykiem o Wiesławie Chrzanowskim, lustracji i Tygodniku Powszechnym)
Czytaj więcej…
Archiwa IPN-u zawierają zapisy o osobie określanej jako „Krystek”. W 2008 r. w Internecie zostały upublicznione wspomnienia osobowego źródła informacji (OZI) o takimże pseudonimie (www.krystek.w8w.pl). Interesujące, że większa ich część – co stanowi precedens – oprócz przedstawienia kooperacji z peerelowską SB, dotyczy współpracy z Urzędem Ochrony Państwa w III RP i Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Wkrótce nadarzyła się też sposobność bezpośredniego zapytania – jak określano w esbeckich dokumentach – TW „Krystka” o szczegóły współpracy z bezpieką. Rozmowy z Andrzejem Cezarym Rackim, bo o nim mowa, potraktowałem jako otwarcie kolejnego źródła historycznego, które już nie tylko przez pryzmat archiwaliów, ale również autopsji dawnego informatora SB mogło odsłonić kulisy funkcjonowania tej instytucji w Olsztynie, szczególnie w stosunku do ukraińskiego środowiska studenckiego i szerzej – w stosunku do Ukraińców. W ciągu dwóch spotkań (w maju i czerwcu br.) Racki opatrzył komentarzem podane już wcześniej na stronie internetowej fakty oraz podał nowe, których nie umieścił w Internecie. Rzucają one więcej światła na jego uwikłanie się w kolaborację z SB. Część z nich znalazła odzwierciedlenie w dokumentach. Powstała relacja, którą następnie potwierdził w tym sensie, że wszystkie przytaczane w tekście wydarzenia uznał za zgodne ze stanem faktycznym i sygnował je własnym podpisem. Czy jest ona w pełni wiarygodna? Potrzebny jest dystans i krytyczne spojrzenie. Równocześnie autoryzował wygłaszane opinie i interpretacje, które się w niej znalazły.
Czytaj więcej…
Ten artykuł nie jest o historii. Jest o sposobie traktowania pamięci. W środowisku ukraińskim w Polsce, którego zbiorowe wspomnienie sięga genesis w postaci traumy roku 1947, łatwo wywołać patriotyczną reakcję, używając hasła: akcja „Wisła”. Przecież na zachodnie i północne ziemie, tworzącej się wtedy „ludowej” Polski, ukraińskie rodziny nie przyjechały dobrowolnie, nie przybyły zachęcone jakimiś propagandowymi hasłami władz komunistycznych. Dla Ukraińców dobrowolna kolaboracja z reżimem – służba w MO, ORMO, UB, oznaczała ostracyzm i infamię. Odcięcie się od obcego aparatu władzy było gwarancją zachowania autentycznej tożsamości. Bezpieka natomiast czyniła wszystko, by zatomizować przesiedlonych. Już podczas transportu tworzono agenturę, działała ona następnie w miejscu zamieszkania, a później, po 1956 roku – także w Ukraińskim Towarzystwie Społeczno – Kulturalnym (UTSK) i poza nim. Przesiedlenie i stała kontrola ze strony organów państwa – oto w założeniach esencja „Wisły”.
Czytaj więcej…
Los cysterskiej misji z początku XIII wieku stanowi spektakularny przykład podejmowania „europejskich” decyzji dotyczących ziem pruskich. Zapadały one daleko: w papieskiej kurii i na cesarskim dworze. Oba filary średniowiecznego ładu znajdowały się w ostrym konflikcie. Krzyżacy, nie bacząc na starcie władzy świeckiej i duchownej, właśnie w takich warunkach wygrali koncesję na opanowanie nadbałtyckich ziem pomiędzy Wisłą a Niemnem. Istniał jednak moment, w którym mieszkańcy tego kraju, mogli znaleźć się w państwie biskupim a nie zakonnym. O sposobie chrystianizacji Prusów przesądził splot wydarzeń, których głównym protagonistą był mnich cysterski Chrystian. Papież Innocenty III nadał mu godność biskupa Prus i polecenie nawracania pogan.
Rozmowa z Krystyną Czerni
Nazwa województwa: „Warmińsko – Mazurskie” mimo wszelkich powszechnie znanych uzasadnień może być odczytywana także jako wyraz pewnej bezradności historycznej – albo inaczej: stanowi uproszczenie w przyjęciu do świadomości faktu przyłączenia do Polski południowej części byłych Prus Wschodnich w 1945 r. Byłoby chyba zasadniej, gdyby nasz region nazywał się województwem pruskim. Nie stało się tak m.in. z powodu charakterystycznej kreski na mapie. Limes polsko – sowiecki podzielił Prusy Wschodnie i zdeterminował życie naszego regionu w każdym wymiarze: politycznym, ekonomicznym i kulturowym. Jesteśmy przyzwyczajeni do geograficznego oparcia się o tę „ścianę” na północy. Dziś w tym samym miejscu przebiega granica europejsko – rosyjska.
Przed dwunastoma laty ukazał się polski przekład pracy Andrew Wilsona The Ukrainians: Unexpected Nation (Ukraińcy: niespodziewany naród). Polski wydawca z szacunku dla sąsiadów opuścił część tytułu rozpoczynającą się po dwukropku. Zostali po prostu Ukraińcy 1. Szczeremu anglosaskiemu zdziwieniu stępiono wymowę.
Czytaj więcej…
Sposób ochrony granic może być traktowany jako istotne świadectwo stosunku władz państwowych do kwestii niepodległości i integralności kraju. Analiza działań podejmowanych przez peerelowskie służby na linii styku z sowiecką enklawą w byłych Prusach Wschodnich pozwala rzucić snop światła na praktyczną stronę – awers szyldu propagowanej oficjalnie tzw. „ przyjaźni polsko – radzieckiej”. Znajdującego się na północy województwa olsztyńskiego limesu w czasach stalinowskich strzegł zwiad Wojsk Ochrony Pogranicza (WOP) wymieniający się informacjami z Urzędem Bezpieczeństwa (UB ). Była o tym mowa w ubiegłorocznym, lutowym numerze „ Debaty”. Wracając do „demarkacyjnej” tematyki, postaram się ukazać charakterystyczne szczegóły, zawarte w dokumentach sprawy obiektowej „ Granica”. Umożliwiają one wgląd w metody zabezpieczania obrzeży „ludowej” Polski i definiowania zagrożeń przez ówczesne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (MSW). „Obiektówkę” prowadzono w latach 1974 – 1984 , ale obejmowała ona dane także z lat wcześniejszych.
Czytaj więcej…