Podręcznik dla Warmii i Mazur

Debata - Styczeń 2011

Z dr Izabelą Lewandowską – adiunktem w Zakładzie Historii Krajów Nadbałtyckich na Wydziale Humani­ stycznym UWM w Olsztynie, inicjatorką wydania pod­ ręcznika historii regionalnej rozmawia Jerzy Necio

Jerzy Necio: Proszę potwierdzić lub wyprowadzić mnie z błędu: mimo możliwości wyboru spośród wielu pro­gramów nauczania i podręczników, w szkolnym nauczaniu historii dzieje re­gionalne traktowane są marginalnie. Wątki miejscowe, lokalne, widoczne są jedynie w dodatkowych komentarzach, ćwiczeniach…
Izabela Lewandowska: Zgadzam się. W niektórych szkołach nie są w ogóle na­uczane. Wiem to również od studentów realizujących praktyki w szkołach. Na­uczyciele nie mają odpowiednich mate­riałów dydaktycznych. Innych pozycji, np. popularyzatorskich jest stosunkowo dużo. Mam tu na myśli chociażby opracowania historii regionu – wykorzystuje się czę­sto te, które przygotowali prof. Stanisław Achremczyk czy dr Jan Chłosta – są też dzieje poszczególnych miast, nie spełniają one jednak wymogów szkolnych. Dla na­uczyciela pragnącego zaznajomić uczniów z tematyką regionalną powstaje problem adaptacji literatury naukowej bądź po­pularnej na potrzeby konkretnej lekcji. Nauczyciele w tego rodzaju źródłach nie znajdą wskazówek dydaktycznych.
Nie sposób nauczać historii Polski, by nie wspomnieć o plemionach pru­skich i misji św. Wojciecha, o całym spektrum zagadnień z dziedziny stosun­ków polsko – krzyżackich, o Koperniku, Krasickim, katolickiej Warmii i prote­stanckich Mazurach czy też np. o migra­cjach po 1945 roku.
Moje badania dowodzą, że dzieje re­gionu uczniowie poznają przeważnie tylko w takim zakresie, w jakim są one ujęte w podręcznikach ogólnopolskich. Generalnie uczniowie niewiele się dowia­dują, często też mylą fakty. Z zagadnień regionalnych najlepiej znana jest bitwa pod Grunwaldem, plebiscyt na Warmii i Mazurach z 1920 roku i powrót − przyłą­czenie ziem Warmii i Mazur do Polski w 1945 roku, a najmniej – wiedza o trakta­tach welawsko-bydgoskich z 1657 roku. Przyczyny takiego stanu rzeczy są roz­maite, składa się na to wiele czynników. Część winy ponoszą także nauczyciele, którzy nie starają się podkreślać wątków regionalnych. Współcześnie nauczyciele obciążeni są w szkołach ogromną ilością czynności biurokratycznych, wypełnia­niem „papierów”, konstruowaniem indy­widualnych ocen i postaw uczniów, często pod względem pedagogicznym, a nie me­rytorycznym, co zabiera mnóstwo czasu. W przeszłości było inaczej. Max Toeppen – autor „Historii Mazur” pracował prze­cież jako nauczyciel, ale też samodzielnie prowadził badania naukowe, poszukiwał źródeł i je opracowywał. To nauczyciele byli autorami historii poszczególnych wsi i miast. Nauczyciele wykładający w drugiej połowie XIX wieku i w okresie międzywo­jennym stanowili świetnie przygotowaną kadrę pod względem merytorycznym i dydaktycznym.
Zastanawiam się, czy w szkole jest w ogóle miejsce na historię regionalną? Młodzież poddana jednakowym w skali kraju egzaminom (np. gimnazjalnemu i maturalnemu), wyuczona nawet liczyć znaki w tekstach wypracowań, chyba nie będzie chciała uczyć się dodatko­wej i mało „praktycznej” wiedzy. A na­uczyciele zobligowani do zrealizowania ścisłej liczby godzin z programowego kursu historii, czy zechcą, zamiast uczyć „pod egzamin”, parać się jeszcze regio­nalizmem? W imię jakich wartości mie­liby to czynić? Takie pytania to z mojej strony prowokacja – jest Pani wszak ini­cjatorką podręcznika do edukacji histo­rycznej o Warmii i Mazurach − ale czy poświęcając się idei podręcznika, do­strzegała Pani jego adresata?
Istotnie, brak nauczania regionalnego nauczyciele tłumaczą egzaminami. Jednak badania ankietowe, jak również trwający przez rok eksperyment pedagogiczny, któ­ry przeprowadziłam w liceum, dowodzą, że młodzież jest zainteresowana wiedzą regionalną, chce się jej uczyć. Dla uczniów wydaje się ona ciekawa i bliska. Pierwot­ny projekt podręcznika zakładał, że bę­dzie on przeznaczony dla gimnazjalistów i licealistów. Teraz już wiem, że oczekują go także nauczyciele starszych klas szkół podstawowych. Myślę, że podręcznik może stać się użyteczny nawet dla stu­dentów. Co prawda, na naszym uniwer­sytecie wykładany jest przedmiot „Histo­ria Warmii i Mazur”, ale studenci muszą sięgać do wielu różnych opracowań. Chcę też powiedzieć, że rzeczywiście, treści na­uczania w szkołach wyznacza podstawa programowa, ale jest ona bardzo ogólna. Można tak rozłożyć materiał nauczania, czy też tak rozstawić akcenty, że reali­zacja nauczania regionalnego stanie się możliwa. Np. temat dotyczący Powstania Styczniowego można zaplanować na dwie godziny lekcyjne i w trakcie drugiej zapo­znać uczniów z pierwiastkami regionalny­mi tj. udziałem Wojciecha Kętrzyńskiego w powstaniu.
W jaki sposób prowadzone przez Panią badania nad świadomością regio­nalną licealistów, wpłynęły na projekt przygotowywanego podręcznika?
Pomysł podręcznika zrodził się w 1996 roku. Zamierzałam napisać podręcz­nik jako rozprawę doktorską. Okazało się, że pomysł podręcznika należało poprze­dzić badaniami nad stanem świadomo­ści regionalnej młodzieży. Badania pro­wadziłam w roku 2000, a w 2002 na ich podstawie obroniłam doktorat, który w 2003 roku został opublikowany w formie książkowej – „Historyczna świadomość regionalna. Z badań nad młodzieżą liceal­ną Warmii i Mazur”. Miałam nadzieję, że po ogłoszeniu drukiem pracy doktorskiej otrzymam szeroką informację zwrotną dotyczącą potrzeby kształcenia regional­nego. Oczekiwałam rezonansu, dyskusji… Sporo się napracowałam, ale specjalnego odzewu nie było. Mimo takiej sytuacji już od jesieni 2003 roku starałam się zaintere­sować ideą podręcznika grono przyszłych autorów. Myślałam nie tylko o podręczni­ku. Uważałam za celowe wydanie całego pakietu edukacyjnego uzupełniającego podręcznik: zestawu źródeł, programu nauczania, zestawu ćwiczeń. Do zespołu autorskiego potrzebowałam specjalistów od poszczególnych epok oraz nauczycieli – praktyków, dla siebie zarezerwowałam wizję całości i stronę dydaktyczną.
Kto zatem znalazł się wśród auto­rów?
Są to: prof. Andrzej Piskozub, dr hab. prof. UWM Janusz Hochleitner, dr Miro­sław Janusz Hoffmann, dr Jan Gancewski, dr Paweł Letko, mgr Joanna Ulatowska­Letko, mgr Iwona Jóźwiak. Recenzentami zostali rzeczoznawcy ministerialni: prof. Janusz Rulka, prof. Edward Mierzwa, pro­fesorowie z Olsztyna – Stanisław Achrem­czyk, Grzegorz Białuński i Norbert Kaspa­rek. Opracowaniem graficznym, z dużym zresztą zaangażowaniem, zajęło się Wy­dawnictwo Elżbiety Skóry – „Elset”.
Proszę powiedzieć, któremu z okre­śleń jest najbliżej do Państwa dzieła: po­pularna wersja zarysu dziejów regionu, komentarz do kulturowego kodu ziem zwanych obecnie „ Warmią i Mazurami”, dydaktyczne narzędzie budowania świa­domości regionalnej, a może po prostu kompendium wiedzy − „co każdy miesz­kaniec Warmii i Mazur o swym regionie wiedzieć powinien”?
Każde z tych określeń (oprócz pierw­szego) jest trafne w zależności od tego, kto i po co będzie tę książkę kupował i czytał. Przede wszystkim jest to jednak podręcz­nik szkolny. Zawiera wszystkie elementy, które łączą się z tym pojęciem: pytania wprowadzające do poszczególnych tema­tów, a będzie ich około osiemdziesięciu, tekst autorski z nowymi wiadomościami, blok ciekawostek i literaturę przedmiotu dla zainteresowanych. Na końcu każdego z działów jest blok ćwiczeniowy zawiera­jący dodatkowe teksty źródłowe i zadania dla uczniów rozwijające ich kompeten­cje. Podręcznik został skonstruowany w oparciu o klucz chronologiczny, przy czym ostatni rozdział (prof. Piskozuba z Gdańska) stanowi inne spojrzenie na dzieje regionu – jest swoistą syntezą z punktu widzenia geografii historycznej i geopolityki Europy Środkowo- i Północ­no- Wschodniej na przestrzeni lat. Jest to swoiste novum w ukazywaniu losów ziem pruskich, które przybliży zdolniejszym uczniom, a przede wszystkim nauczycie­lom, skomplikowane dzieje naszego re­gionu.
Czy podobnego typu podręczniki powstały już może w innych częściach kraju, np. na Śląsku lub Pomorzu? Czy dzięki Pani i współpracującym z Pa­nią autorom jesteśmy, jako mieszkańcy Warmii i Mazur prekursorami czy może epigonami w tej dziedzinie?
Nie, nie powstały. Są tylko podręczni­ki do edukacji regionalnej i to na niższych poziomach edukacyjnych, a to nie to samo. Obejmują one również zagadnienia geograficzne i przyrodnicze – tak zbudo­wany jest np. podręcznik do edukacji re­gionalnej dla Ziemi Lubuskiej czy Górne­go Śląska. My jesteśmy prekursorami.
Czy wg Pani ukazanie się podręcz­nika wpłynie na zmianę wygłaszanej niekiedy opinii o mieszkańcach Warmii i Mazur jako o „przypadkowym społe­czeństwie”?
Myślę, że nie wpłynie na zmianę od razu, ale mam nadzieję, że w dłuższej per­spektywie młodzież się wiele nauczy, a przede wszystkim zrozumie. Podręcznik ten może przyśpieszyć proces uzyskania świadomości regionalnej, ale nie odbędzie się to szybko – świadomość historyczną buduje się przez wiele lat. Proszę zwró­cić uwagę w jak długim czasie powstaje świadomość ekologiczna. Są to procesy mierzone pokoleniami. Ze swej strony sugerowałabym rodzicom, by dbając o wykształcenie dziecka zaopatrzyli je w książkę kupując ją do domu, do domowej biblioteki, ponieważ podręcznik przyda się na różnych poziomach kształcenia: w szkole podstawowej można korzystać z ilustracji, mapek i ciekawostek, w gimna­zjum i liceum powinien być wykorzysta­ny przez cały cykl nauczania, a w liceum dodatkowo należałoby analizować teksty źródłowe, wykonywać zalecane ćwiczenia, dyskutować na trudniejsze zagadnienia. Podręcznik może też być wykorzystywany jako fakultatywne źródło informacji – na zasadzie wyboru dokonywanego przez na­uczyciela.
Oczekując edycji podręcznika dzię­kuję za rozmowę.