Bug Wschodu i Zachodu

Debata - Grudzień 2011

Ile śladów przeszłości ukryły nurty Bugu? Rzeka współcześnie oddziela Polskę, kraj należący, jak mawiają Ukraińcy, do Ewrosojuzu, od państw powstałych po rozpadzie Sojuzu sowieckiego. 760 lat temu w Drohiczynie, grodzie umiejscowionym w newralgicznym miejscu mazowiecko – rusko – litewskiego pogranicza, książę halicki Daniel przyjął z rąk legata papieskiego koronę królewską. Stał się w ten sposób Rex Ruthenorum. Nikt z władców Rusi, ani przedtem ani potem, nie zdołał sięgnąć po insygnia wyrażające wedle zachodnich przekonań suwerenność władcy. Daniel Romanowicz pozostał w dziejach Rusi – Ukrainy wyjątkowym monarchą. Podległe mu państwo wymówiło zależność azjatyckiej ordzie i próbowało budować przymierze ze Stolicą Piotrową. Również Rzym dostrzegł w tej ruskiej dzielnicy partnera do powstrzymania nawały z Wielkiego Stepu. Rok 1253 interpretowano potem jako moment wyłaniania się na wschodzie Europy nowej politycznej jakości.

Towarzysze św. Franciszka

W Ystoria Mongalorum – relacji sporządzonej przez Jana Piano di Carpiniego z misji zmierzającej do wielkiego chana, można dowiedzieć się, że wysłannicy papieża Innocentego IV w drodze powrotnej z Mongolii zatrzymali się w 1247 roku na chełmskim dworze Daniela i Wasylka Romanowiczów1. Podróż rozpoczęta dwa lata wcześniej, zanim dotarła w okolice Karakorum, kierowała się na Wschód, mijając ziemie piastowskie i kolejne księstwa ruskie. We Wrocławiu do legacji biskupa Rzymu dołączył Benedykt zwany Polakiem – mnich franciszkański, który podobnie do Carpiniego również spisał własne itinerarium poświęcone wyprawie. Celem poselstwa Braci Mniejszych było nakłonienie władcy Mongołów do przyjęcia chrztu i zbudowania wraz Europejczykami antymuzułmańskiego aliansu. Di Carpini i Polak, udając się do Tartarii – jak nazwali postrzegane niczym przedsionek piekielnej otchłani imperium mongolskie, istotnie naśladowali twórcę swego zgromadzenia. W ekspedycji do tak groźnego miejsca łatwo dostrzec analogię do mission impossible podjętej przez samego Franciszka. Święty z Asyżu w 1219 roku osobiście zaryzykował przecież śmiałą próbę nawrócenia sułtana Egiptu. Z próby tej wyszedł bez szwanku. Teraz jego epigoni, albo jak w przypadku Carpiniego, także towarzysze z pierwszych lat istnienia zakonu, starali się dyplomatycznymi zabiegami osiągnąć zabezpieczenie interesów zachodnich wyznawców Chrystusa.
Ziemie polskie i ruskie, przez które zdążali wykonawcy papieskiego poruczenia, były w latach 1240 – 1241 areną potężnego najazdu. Mongołowie zniszczyli wtenczas Kijów, pokonali Piastów pod Legnicą, dotarli na Węgry… Dalszą ekspansję – na Wiedeń, zahamowała nie tyle solidarność zagrożonych dworów europejskich, ile raczej wewnętrzne problemy ekspansywnego mocarstwa.

Azja u bram

Dla Daniela przybycie podróżników do Chełma stwarzało okazję do kontynuacji rozmów z rzymską kurią. Wydaje się, że w uruchomieniu pertraktacji pośredniczył Konrad I – władca sąsiadującego z księstwem halicko – włodzimierskim Mazowsza2. Książęta zachodnioruscy: Daniel i jego młodszy, ściśle z nim współpracujący brat – Wasylko, zamierzali zintensyfikować antymongolskie działania. Pozbycie się zagrożenia ze strony Karakorum, obok udziału w różnego kalibru niemal nieustannych, a przy tym tak bardzo charakterystycznych dla średniowiecza, konfliktach zbrojnych, stanowiło główne założenie prowadzonej przez nich polityki.
Skąd wzięło się w braterskim tandemie przekonanie o nadrzędności antymongolskiej strategii w gąszczu problemów wewnątrzdynastycznych, w plątaninie rozmaicie układających się stosunków z sąsiadami: Litwinami, Węgrami, książętami polskimi? Otóż Daniel wielokrotnie orężnie występował przeciw koczownikom. Brał przykład z własnego ojca – Romana II Halickiego, z sukcesami zwalczającego Połowców. W czasie bitwy nad Kałką w 1223 roku, gdy Rurykowicze, zdając sobie sprawę ze zbliżającej się nieuchronnie mongolskiej inwazji, postanowili niebezpieczeństwu wyjść naprzeciw i wspólnym pochodem ruszyli ku terytoriom opanowanym przez armie Czyngis – chana, młody książę znalazł się na czele awangardy wojsk ruskich. W dowodzonym przez siebie ataku, przedzierając się przez pierwszą linię jeźdźców przeciwnika, został raniony w pierś. Ruscy władcy, zaskoczywszy Mongołów na stepie, zupełnie nie potrafili skoordynować swoich wysiłków w całości batalii. Klęski doznali wszyscy ruscy kniaziowie jakiej nigdy dotąd nie było. Tatarzy bowiem zwyciężywszy kniaziów ruskich za grzechy chrześcijan, poszli, docierając do Świętopełkowego Nowogrodu, a Rusini, którzy nie znali ich przebiegłości wyszli z krzyżami im naprzeciw, a oni pozabijali ich wszystkich 3. Ze straszliwej klęski Daniel uszedł cało.
Antymongolski syndrom ukształtowały jednak o wiele bardziej późniejsze wydarzenia. Około 1239 roku, po ucieczce księcia Michała Wsiewołodowicza z zagrożonego najazdem Batu – chana Kijowa, Daniel opanował ten najbardziej szacowny z ruskich grodów, wyznaczając tym samym najdalszy terytorialny zasięg własnego władztwa. Apogeum nie trwało jednak zbyt długo. Szóstego grudnia 1240 roku wojska Azjatów zdobyły Kijów, a następnie przez Włodzimierz Wołyński ruszyły dalej na zachód. Na pewno weszły do Brześcia, nie naruszając raczej Drohiczyna4. W tenże czas pojechał Daniel na Węgry do króla [Beli], nie wiedząc jeszcze o najeździe pogańskich Tatarów na Kijów5. Książę chciał namówić Belę IV do zawiązania ściślejszego sojuszu. Porozumienie miał przypieczętować mariaż Lwa – syna władcy Halicza, z córką węgierskiego monarchy. Gdy plany spełzły na niczym, książę wyruszył w drogę powrotną. Spotkał wtedy uciekinierów uchodzących z Rusi. Zawrócił więc na Węgry, by stamtąd przemieścić się w stronę Sandomierza. Na ziemiach polskich odnalazł żonę wraz z dziećmi. Udało się im ujść z pogromu. Następnie książę halicki schronił się w Wyszogrodzie na Mazowszu, korzystając z gościny Bolesława Konradowica. Stamtąd, płynąc zapewne Bugiem, rodzina książęca dotarła wkrótce do Drohiczyna. Tu jednak nie została przyjęta przez nielojalnego zarządcę warowni i podążając przez zniszczony kraj osiadła prawdopodobnie w którymś z grodów Zabuża. Wiadomo, że z synem Lwem – przybyłym nieco później z Węgier – spotkał się Daniel we Włodawie6. Gdy po zakończonej w 1243 roku inwazji Mongołowie wracali z Węgier i Bałkanów na stepy, książę skutecznie – jak się wkrótce miało okazać – umacniał Chełm.
Po dwóch latach wywiad stepowego imperium zorientował się, że panowanie Daniela, mimo różnych perturbacji wewnętrznych, okrzepło i władca został ponownie suwerennym panem Halicza. Wysłannicy Batu – chana zażądali więc od niego oddania odziedziczonej po przodkach dziedziny. Do spotkania z przedstawicielami Czyngisydów doszło w Dorohusku. Nie chcąc pozbywać się patrimonium, starszy Romanowicz – ryzykując życie – postanowił osobiście udać się do mongolskiego władcy. Przebywał u nich książę dwadzieścia pięć dni [a wtedy] puszczono go [wraz z tymi], którzy z nim byli, i poruczona mu była ziemia jego. Przybył na swoją ziemię, i spotkał go brat [Wasylko] i synowie jego. I płacz był przez zniewagę, której doznał, lecz radość większa była, że zdrów był 7. Daniel odebrał jarłyk od Batu, ale z przekonaniem, że za wszelką cenę należy doprowadzić do zerwania jakichkolwiek nici ograniczających jego suwerenność i uzależniających od bezwzględnego Wschodu.
Gdy pan Halicza przebywał nad Wołgą w koczowisku Tatarów, Wasylko toczył rozmowy w Łęczycy, spotykając się z piastowskimi książętami. Uzgodnił m.in. własny ślub z Dubrawką Konradówną. To właśnie brat Daniela, wracając z Polski na Ruś – do rodzinnego Włodzimierza Wołyńskiego, zabrał ze sobą Jana Carpiniego. Wysłannik papieża wybierający się dalej w kierunku Ordy i powracający stamtąd Daniel spotkali się nad Donem8. Tak więc przyjęcie Carpiniego w Chełmie w 1247 roku, po zakończonej przezeń misji do Mongołów, było przypomnieniem naddońskiego spotkania. Teraz franciszkanie mieli świeże wieści z chańskiego centrum, a władca Halicza decydował się na ściślejsze współdziałanie z papiestwem.

Koronacja na progu Jaćwieży

Wbrew pozorom wydarzenia związane z koronacyjnym rytuałem księcia Daniela nie są zupełnie wyabstrahowane z dziejów najbliższego nam fragmentu kraju. Zachodni Rurykowicze, wchodząc w związki dynastyczne z Piastami, przedsiębrali wraz z nimi wyprawy na północ, ku jeziorom, które obecnie zwykliśmy nazywać „mazurskimi”. Wiadomo też, że w trakcie jednej ze zbrojnych eskapad wojowie z Halicza pochwycili Warma, który miał im pomóc w poruszaniu się po terenach Jaćwieży. Na drugi dzień, gdy przez swoich przewodników [wojska Danielowe] błądziły, dwóch Warmów zabito, [a] trzeciego rękoma pochwycono. I przyprowadzony był on do Daniela, i [ książę] rzekł mu: „Wyprowadź mnie na prawidłową drogę – życie daruję” – i podał mu rękę. [Warm] wyprowadził go i przeszli oni rzekę Ełk 9.
W 1248 roku ruszył antyjaćwieski pochód Daniela i Wasylka oraz Siemowita mazowieckiego, wspierany również przez oddziały przysłane przez księcia krakowskiego – Bolesława Wstydliwego. Walki toczyły się w okolicach dzisiejszego Olecka. Siły rusko – mazowiecko – małopolskiej koalicji zadowolone z odniesionych zwycięstw powróciły w rodzinne strony, przekraczając Narew pod Wizną.
Daniel dysponował w tym czasie już bardzo dużym doświadczeniem wojennym. Zdobył je m.in. w toku interwencji zbrojnych kierujących się na ziemie należące do przedstawicieli rozrodzonego rodu Rurykowiczów, na których to obszarach trwał stan permanentnego konfliktu pomiędzy krewniakami. W Europie tlił się spór papiesko – cesarski, a od czasu do czasu wybuchały awantury dynastyczne. Nabyta militarna biegłość Romanowicza już za chwilę miała zostać zweryfikowana. W 1251 roku Daniel zaangażował się w antagonizm wewnątrzlitewski, w 1252 widzimy go Austrii – uczestniczył tam w rozgrywce dotyczącej spadku po Babenbergach, a w 1253 „wojował czeską ziemię” niedaleko Opawy. Czekała go też kolejna wyprawa na Jaćwież. Przebywali wtedy w Krakowie papiescy posłowie, którzy przynieśli [Danielowi] błogosławieństwo papieskie, koronę i tytuł królewski. Chcieli widzieć się z księciem Danielem, ale on rzekł im: „Nie podoba mi się spotykać się z wami na cudzej ziemi, niech to później będzie”10.
Drohiczyn, pełniąc rolę bazy wypadowej w kierunku ziem jaćwieskich, nadawał się także na, przygotowany już od strony dyplomatycznej, akt królewskiej koronacji. Tymczasem Opizo [poseł papieski] przybył niosąc koronę [i] obiecując: „Będziesz miał pomoc papieża”. Ale on [Daniel], wciąż nie chciał, więc namawiała go jego matka [Anna], i [książęta laccy] Bolesław [Wstydliwy] i Siemowit [syn Konrada], i panowie laccy, mówiąc: „Gdybyś przyjął koronę, to my gotowi jesteśmy ci iść z pomocą przeciw poganom”11. W nadbużańskim grodzie doszło w 1253 roku do zjazdu z udziałem licznie przybyłych dostojników świeckich (m.in. Siemowita mazowieckiego, prawdopodobnie także Bolesława Wstydliwego) i duchownych. Wśród tych ostatnich obecni byli władycy prawosławni (chełmski, łucki, halicki, przemyski, włodzimiersko – wołyński), polscy biskupi katoliccy (arcybiskup gnieźnieński – Pełka, krakowski – Prandota). Przyjął więc Daniel od Boga koronę w grodzie Drohiczynie, gdy szedł na wojnę [przeciw Jaćwięgom] z synem swoim Lwem i z Siemowitem, księciem lackim12. Papieża reprezentował dokonujący intronizacji i wręczenia insygniów – wspomniany już wyżej – opat Opizo z Messano13. Po zakończeniu majestatycznych uroczystości rusko – polska armia wyruszyła na północ. Kolejny najazd antyjaćwieski zorganizowano zimą 1255/1256 roku. Jak się ostatecznie okazało, mimo owocnej kooperacji na kierunku północnym, nie udało się Danielowi zbudować sojuszu, na którym mu najbardziej zależało tj. silnej koalicji antymongolskiej.

*******

Kolejne stulecia mijające od momentu koronacji niepostrzeżenie odbierały Drohiczynowi artefakty związane z okcydentalizacją Rusi. Bug dawał i odbierał, kierował nurty według własnego upodobania, kryjąc w mętnych wodach średniowieczne przesłanie. Nie ma już dziś Rurykowiczów, piastowskich dynastów, stepowych plemion i nadbałtyckich pogan. Nie wiadomo, w jakiej świątyni odbyła się uroczystość, ani gdzie podziało się palatium władcy. Wiadomo jedynie, że powyższy tekst z odległego wczoraj – wspomnienie dawno przebrzmiałej historii, nie pretenduje do analogii z sytuacją, w której dziś znajduje się Ukraina. Z perspektywy zachodniego brzegu Bugu ważniejsze jest pytanie: czy ten kraj po wschodniej stronie rzeki, spadkobierca pamięci króla Rusi, indagowany na okoliczność dziejowych wyborów – stojąc właśnie przed dylematem: stowarzyszenie z Zachodem reprezentowanym aktualnie przez Unię Europejską lub poddanie się integracji generowanej z Kremla – udzieli wreszcie zdecydowanej odpowiedzi?


 
Przypisy

1 D. Dąbrowski, Daniel Romanowicz, król Rusi (ok. 1201 – 1264). Biografia polityczna, Kraków 2012, s. 277.

2 Tamże.

3 Litopys rus’kyj, Kijów 1989, s. 381, [przekład z jęz. ukr. J.N.]

4 D. Dąbrowski, dz. cyt., s. 219.

5 Litopys…, s. 397.

6 D. Dąbrowski, dz. cyt., s. 221 – 226.

7 Litopys…, s. 406.

8 D. Dąbrowski, dz. cyt., s. 264 – 265.

9 Litopys…, s. 407.

10 Litopys…, s. 412.

11 Tamże, s. 413.

12 Tamże.

13 D. Dąbrowski, dz. cyt., s. 358 -359.