Północne pogranicze naszego województwa – Dolne Prusy, to terytorium usiane określeniami skłaniającymi do prowadzenia „nazewniczej archeologii”. Wynoszenie na współczesną powierzchnię okruchów minionego może okazać się panaceum zdejmującym nimb atrakcyjności z potoku sensacji atakujących nas z szerokiego świata i okrywającym tymże nimbem przeszłość stron okolicznych. Czytaj więcej…
Między metaforą „Atlantydy Północy” a tęsknotą Schliemanna za Troją trwającą nad Skamandrem tkwią – zagubione w przestrzeni, ale znalezione w konkretnym czasie – staropruskie artefakty. Nie świecą one blaskiem złota ze skarbu Priama. Dowodzą jedynie, jak w przypadku homeryckiego Ilionu, że będąc czymś oczywistym dla współczesnych, stają się niewidzialne dla potomnych. Przez długie lata pełnią rolę mitu, a raz już odkryte i opisane i tak nadal ukrywają kolejne tajemnice. Wiedziony intuicją amator Schliemann odsłonił kilka warstw stolicy Troady, nie zdając sobie sprawy z większej liczby i znaczenia pozostałych. Kiedy więc zabytki pogrzebane w ziemi, po której codziennie stąpamy przemówią do nas pełnym głosem?
Pod koniec 2015 roku media zelektryzowała wypowiedź głównodowodzącego sił NATO w Europie – gen. Bena Hodgesa na temat fragmentu polskiego terytorium znajdującego się pomiędzy kaliningradzką eksklawą o Białorusią. Amerykański strateg uznał go za jeden z najbardziej zapalnych punktów w Europie. Odcinek liczący około 70 kilometrów nazwano „przesmykiem suwalskim”. Jest on równoległy do granicy polsko – litewskiej. Panowanie nad nim to kontrola lądowego połączenia krajów bałtyckich z resztą państw NATO i Unii Europejskiej. Tędy ma też przebiegać droga łącząca Warszawę z Tallinem (Via Baltica) – niezbędna dla spójności kontynentu, jak argumentuje się w Brukseli.
Do 1283 roku zakątkiem tym władała, pobratymcza wobec reszty plemion pruskich, wspólnota Jaćwingów. Czytaj więcej…
Codziennie otrzymujemy jakieś powiadomienia, sms-y, maile, listy. Zdarza się, że wysyła je nam także… przeszłość. Idąc nawet przez 70 lat, może przebić się do świadomości głos zdarzenia, które nakazało w dniu 20 maja bieżącego roku niewielkiej grupie osób bacznie rozglądać się wśród świeżej zieleni. Oczy, a nawetnarzędzia radiestezji, szukały śladów nieoczekiwanej śmierci. Christian Libaud w podróż zapoczątkowaną w nadatlantyckim Brem sur Mer zabrał różdżki. Czytaj więcej…
Ukryć znaczenie i przekazać potomnym w mocno zawoalowanej formie pierwotny źródłosłów – określenie miejsca, takie igrzyska urządzać może tylko historia. W Braniewie lubią posługiwać się analogią Feniksa. Miasto zniszczone w 1945 roku w procencie podobnym do Hiroszimy odrodziło się w końcu z popiołów. Nie jest to nawet cień stolicy erygowanej tu biskupiej Warmii, ani hanzeatycki port, nikt nawet nie waży się wspomnieć teraz o Atenach Północy. Postawione do geograficznego kąta – dosłownie!, municypium o najbardziej bodaj chwalebnej w skali regionu przeszłości pokornie wypełnia los administracyjnej siedziby powiatu na krańcach Rzeczypospolitej.
Mieszkając w Elblągu, Braniewie, Bartoszycach, Kętrzynie czy Gołdapi tworzymy społeczność, której życie określa linia wyznaczona na mapie na podobieństwo afrykańskich granic. Kordon wyrysowany jak od linijki oddzielał przed laty PRL od ZSRR, dziś wyodrębnia terytorium Polski i UniiEuropejskiej od Rosji. Ponad dwustu kilometrowy odcinek nazywano niegdyś „martwą granicą” lub „żelazną kurtyną” w miniaturze. Krawędź – pomysł Stalina, położyła m.in. kres morskim tradycjom Elbląga. Port w mieście zamarł równie nieoczekiwanie jak Truso przed tysiącem lat. W innych miejscach granicapozbawiła ruchu drogi i linie kolejowe a przylegającym obszarom nadała cechy peryferyjności. W jaki sposób zatem rodziły się te osobliwe kresy? Czytaj więcej…
Los cysterskiej misji z początku XIII wieku stanowi spektakularny przykład podejmowania „europejskich” decyzji dotyczących ziem pruskich. Zapadały one daleko: w papieskiej kurii i na cesarskim dworze. Oba filary średniowiecznego ładu znajdowały się w ostrym konflikcie. Krzyżacy, nie bacząc na starcie władzy świeckiej i duchownej, właśnie w takich warunkach wygrali koncesję na opanowanie nadbałtyckich ziem pomiędzy Wisłą a Niemnem. Istniał jednak moment, w którym mieszkańcy tego kraju, mogli znaleźć się w państwie biskupim a nie zakonnym. O sposobie chrystianizacji Prusów przesądził splot wydarzeń, których głównym protagonistą był mnich cysterski Chrystian. Papież Innocenty III nadał mu godność biskupa Prus i polecenie nawracania pogan.
— Ogromną uwagę historyków przyciągają zagadnienia związane z PRL-em. — mówi Jerzy Necio, historyk z Kamińska, który jako jedyny z powiatu bartoszyckiego wziął udział w XVIII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich. Jak do tego doszło i co się działo na tym wydarzeniu naukowym przedstawia poniższa rozmowa. Czytaj więcej…
Nazwa województwa: „Warmińsko – Mazurskie” mimo wszelkich powszechnie znanych uzasadnień może być odczytywana także jako wyraz pewnej bezradności historycznej – albo inaczej: stanowi uproszczenie w przyjęciu do świadomości faktu przyłączenia do Polski południowej części byłych Prus Wschodnich w 1945 r. Byłoby chyba zasadniej, gdyby nasz region nazywał się województwem pruskim. Nie stało się tak m.in. z powodu charakterystycznej kreski na mapie. Limes polsko – sowiecki podzielił Prusy Wschodnie i zdeterminował życie naszego regionu w każdym wymiarze: politycznym, ekonomicznym i kulturowym. Jesteśmy przyzwyczajeni do geograficznego oparcia się o tę „ścianę” na północy. Dziś w tym samymmiejscu przebiega granica europejsko – rosyjska.
„Człowiek jest tedy nie tylko żywą glebą, lecz także synem gleby oraz nie tylko glebą i nasieniem (wedle systemu materialistów i idealistów), lecz także królem pola, aby na swojej glebie dobre nasienie hodował i chwast wrogi; czymże bowiem gleba bez nasienia, a książę bez ziemi i dochodów?”
(z Johanna Georga Hamanna)
Trzymając się poetyki cytowanego wyżej „maga Północy” można retorycznie pytać – ile uwagi poświęca ogrodnik odciętej gałęzi? Tak, Prusowie to odcięta gałąź Europy. To obumarły lud, który nie pozostawił po sobie pisanych źródeł, ale ich dzieje są fascynującym i przykuwającym uwagę wariantem europejskiej historii.
Na pruskim pniu zaszczepiono rozmaite kultury. Zespolenie trafnie opisał Heinz Georg Podehl: „Prusowie i liczni przybysze z krain niemieckich i innych zakątków Europy, zlali się w XVI i XVII w. w jeden lud: Prusaków, później Prusaków Wschodnich. W ten sposób kraj pruski nosił swoje imię niczym kainowe piętno zdobywców.” Czytaj więcej…